środa, 28 stycznia 2015

[ Kitty Marzycielką ] ROK NA BLOGGERZE!

   AAAAAAAA!!!!!
Umieram. 
Zdycham.
Padam.
Zabijam.
To wszystko robię od roku i 1 dnia!!!!!
Tak wczoraj to przegapiłam i  w ogóle, ale wracałam wczoraj z obozu O.o
Zazdrościcie po prostu :*
Taka cudowna wytrzymałam z wami rok.... 
Mam już 17 blogów!!! 
Jezu jak wy ze mną wytrzymaliście!
ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK ROK 
dziękuję wam za masę wyświetleń, ale zanim wam podziękuję za ten blog...
Mój wcześniejszy blog też się liczy O.o
Bo to jemu zaraz wyskoczy rok :D

Więc statystyki z; http://fedeimaxiopowiadania.blogspot.com/

Tak więc było 56 postów opublikowanych i 19 nieopublikowanych ( wiecie kolekcja )

Wyświetlenia; 
- Polska
- Stany Zjednoczony
- Wielka Brytania
- Francja
- Kenia
- Hiszpania
- Argentyna

Trochę tego jest :* Podoba mi się :)

184 komentarze :D 7 usuniętych i 9 komentarzy czekających na potwierdzenie :*

ALEEEE SUPERRRR!!!!

Jeśli chodzi o tego bloga, to;

Jest 7 postów opublikowanych;

18 nieopublikowanych

27 komentarzy opublikowanych

0 usuniętych

4 czekające na potwierdzenie

Wyświetlenia w krajach;

- Wielka Brytania
- Polska
- Stany Zjednoczone
- Hiszpania
- Francja

SZCZEGÓLNE PODZIĘKOWANIA NALEŻĄ SIĘ;

- Marce Lambre. Bo jest była i raczej będzie :*

- Galaxis Wolf. Bo pamięta o mnie :D

- Naty Perrdio. Bo była ze mną długi czas :) Teraz już nie wiem co się z nią dzieje O.o

- Victorii Quinn. Bo zawitała tu już parę razy. Poza tym ma śliczne imię :D

- Sandrulce. Bo jesteś kochana :D I to od dawnaaa :D

- Gabrysi Palmowskiej. Bo już tu jest :D 

- Olinkowi Okrąglikowi. Mojej BFF, która mnie wspiera w każdym momencie :D

Anonimkom nie podziękuję bo było ich mało xD

Dziękuję z całego serca laski, teraz czekamy na kolejny rok :) Dziękuję :*


sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 3 - Nawet smutek nie przerwał ich śmiechu -

 
                                

Opis: Co tu opisywać... Długi trochę. Sześć perspektyw to jak na mnie dużo O.o Też jest trochę dialogów :D 

Ostrzeżenia: Psychiczny oczywiście O.o

Dedykacje: Dla wszystkich co czują się niedoceniani...

Och, moje życie zmienia się każdego dnia 
W każdy możliwy sposób
Chociaż moje marzenia 
W nich nigdy nie jest tak jak wydaje się być
Nigdy nie jest tak jak się wydaje 

              The cranberries '' Dreams"

   Zastanawialiście się kiedyś, co by się stało, gdyby... Na pewno. A myśleliście czy robicie dobrze? Pewnie. Ale zaraz dawaliście sobie spokój. To oczywiste. Kto by chciał się tym zadręczać? Chyba tylko ja. A myśleliście, że zastanawiając się możecie zmienić swoje przeznaczenie. A dlaczego czasem chcemy się zapaść pod ziemie? Bo nie umiemy zrozumieć. Nie wiemy co może nam pomóc. Ale jak z tego wybrnąć? I czemu tylko ja znam tą prostą odpowiedź? Nie myśleliście nad tym, że trzeba się uśmiechnąć, śmiać ja głupi, kłócić się walcząc o swoje? Taka jest odpowiedź. Bo to wasze życie, nawet przed 18 i nie prawdą jest, że ktoś decyduje za Ciebie. To ty masz ostatnie zdanie, bo to ty sobie na to zapracowałeś, a nie oni. Zgadzasz się z moim zdaniem?
   Szybko otworzyła pamiętnik. Czy tylko on ją rozumiał? Miała jeszcze drugi pamiętnik. Nazywa się rodzeństwem. Odgarnęła blond włosy. Czytając dokładnie każde zdanie napisane przez nią samą.
- Wiesz Ludmiła. Nie powinno się czytać w aucie, bo można.. Yyy ble! - dokładnie przyglądała się czarnym loczkom siostry, która siedziała przy oknie. Była bardzo wygadana, Ludmile to nie sprawiało problemu. Lubiła się przysłuchiwać śmiesznym kłótnią jej i Diego.
- Weź bo mnie obrzydzasz. Idź sobie Naty! - krzyczała śmiejąc się Ludmiła. Wracali z lotniska. A, że rodzinka Navarro miała trochę ludków to jechali dwoma autami.
- Niby jak? Mam wyskoczyć przez okno?!? - pytała się Naty. Złote auto się zatrzymało na światłach.
- Proszę. Za nami jest mama. Możesz wysiąść i jechać z Leónem, Leną i mamą - odezwał się siedzący  z przodu obok taty Diego.
   Czasem ironia śmieszy, tak było w tym wypadku. Jak ich nie kochać?
- Trzaskaj się. Nie wtrącaj się do rozmowy dorosłych! - krzyknęła Naty kopiąc złoty fotel przed sobą.
- Ej, bo pobrudzisz - powiedział Patrick siedzący przed kierownicą.
- To powiedz mu coś tato! - oburzyła się Naty
- Diego, mówię Ci coś! - krzyknął śmiejąc się Patrick
- Widzisz Naty. Takie życie. A i cii nic nie mów, bo wtrącisz się do rozmowy dzieci. - powiedział '' uspokajająco'' Diego. Naty tylko założyła ręce na piersi,  a samochód ruszył.
   Wy naprawdę warujecie... Będziecie żyć!
***
   Czasem się przyglądał jak przechodziła parkiem, bardzo mu się podobała. Przyśpiewywała, kołysząc się na huśtawce, a on jej się przyglądał zauroczony. Marco wiedział tylko jak się nazywa. I tylko ze względu, że pracowała w jego ulubionym barze. Nie raz wydawał pełno pieniędzy na jedzenie, tylko, żeby ją zobaczyć. To imię krążyło mu w głowie. Francesca. Nie był głupi, w głowie miliony pomysłów. Jeden na zrealizowanie, drugi beznadzieja. Nie lubił podejmować decyzji zbyt pochopnie. To dobrze? Gdyby myślał, że źle to by tak nie robił. Był osobą twardo stąpającą po ziemi, nie bał się myśli innych.
   Nareszcie ktoś normalny...
Ważny jest on i jego życie. To sprawiało go wyjątkowym. Nie, Marco nie był egoistą. Wiem, że tak pomyśleliście.
  Tylko jej nie skrzywdź! Bo ja i czytelniczki skrzywdzimy Ciebie!
***
   Dobra to zobaczmy co u Maxi'ego zanim mnie zbijecie. Bo czym by był rozdział bez Maxi'ego? Niczym właśnie. Przecież musi być ktoś kto będzie wiecznie niezadowolony i trochę obrzydzi wam ten rozdział, prawda? Jak się już pytacie, to u Maxi'ego wspaniale, bo jak ma być u wariata??? Tak wiem, że on słyszy moją narracje, zaraz przyjedzie do Szczecina z siekierką...
   - Marco! - krzyknął do brata na co on przybiegł do pokoju, który z nim dzielił - która lepsza? - brat spojrzał na dwie bluzy. Prawie takie same!
 Nie łatwo być bratem...
- Ta po lewej. A co wybierasz się na podryw? - pytał z uśmiechem.
- Niee, do studia - odpowiedział,a Marcuś podniósł brwi
- Czyli, że znaczy, że będziesz zdawał. Jak Ci dadzą do wyboru klasy to idź to 1B, tam jestem ja - powiedział z uśmiechem do brata, poprawiając sterczące czarne włosy.
- No chyba co?! - krzyknął do brata i biegnąc poklepał go po plecach.
   Znalazłeś energię. Co będzie z tobą dalej?
***
   Kochała swoją małą rozpuszczoną, ale czasem nie miała do niej cierpliwości i zamiast odpowiadać odchodziła od niej. Miała z resztą pełno roboty w wielkim domu rodzina Castillo. Germana też uwielbiała, ale nie umiała zrozumieć czemu dał się jej tak zaatakować. Viola trzymała ojca na smyczy jak by był małym małym dzieckiem.
  Słuchaj się dalej córki German, na pewno obydwoje daleko zajdziecie...
Czasem się czuła taka niepotrzebna. To oczywiste, że to przez tego nieznośnego Ramallo. Zawsze chciał ją wyręczyć, widać było zakochał się. A ona nie, Traktowała pracę jak pracę, a nie jak powód do flirtów. Oj Ramallo wpakował się w coś co się nazywa '' Nieodpowiednim momentem ''.
   Nie rań go Olgo. Nie zasłużył. Tylko się zakochał w nieodpowiednim momencie...
***
   Franiu przepraszam za napuszczenie na Ciebie tego chłopaka, ale rozumiesz... No wiesz ta historia by nie miała bez niego sensu i w ogóle. Nie gniewaj się na biedną Kitty, chciała dobrze...
   Czasem się cieszyła, czasem trafiał ją szlag każąc czuć irytację.  Bo w końcu ile można się gapić, zamawiać non stop to samo... Gdyby nie marzenie o zostaniu drugą Lady Gagą na pewno by nie dostawała szału, ale w końcu marzenia trzeba spełniać, pokonując każdą przeszkodę.
   Daj se spokój. Jeszcze się w nim zakochasz...
Teraz jednak wolała się nie zastanawiać co za czujnik w jego pustym łebku, każe mu się na nią bezczelnie gapić. Trzeba się przygotować na spełnianie, marzeń. W końcu ciężka praca się opłaca, ale talent i te geny trzeba mieć. Wszyscy Ci kibicujemy Francesco. Nie strać tego co osiągnęłaś.
   Ona nie potrzebuje mocnego kopa w tyłek. Jej wystarczy szczęście...
***
   Powoli zbliżamy się do końca, ale jeszcze nie zajrzeliśmy do Camilli. Pewnie was interesuje czy jest zła, czy dobra, szczęśliwa czy smutna i do jakiej szkoły chodzi. Odpowiem wam, nie będę zła w końcu to chyba też jest ważne. Camilla, Camilla więc co u Ciebie?
  Uczęszczając do studio trudno być skromnym. Ale Cami się udało, ona jest ok. Nikomu nie zazdrości, uczy się pilnie, walczy o swoje. Jednak do końca szczęśliwa nie jest. Szuka miłości ( Już wiemy, że ze względu na poglądy raczej nie będzie zakochana w Maxi'm ). Idź do studia i szukaj chłopaka z którym nie była. Znajdziesz? Jesteś bóg. Obecnie nie miała chłopaka, bo kogo? Aj, Cami poczeka sobie aż będą nabory do studia na pewno sobie kogoś znajdzie...
   Potrzebuję Cię pilnie. Pomóż mi zanim upadnę niżej...
Czekała, doczekać się nie mogła. Szukała odpowiedzi na swoje pytania, chciała je w końcu poznać... Ile można czekać na takie proste odpowiedzi, na wszystko, na szczęście, na zakończenie tego wszystkiego. Wieczność? To boli wiesz?
   Jesteś wspaniałą dziewczyną. znajdziesz jedną odpowiedź, na każde pytanie... 
***
  Skończyłam! No nie do końca bo muszę edytować, ale co tam! Jak zwykle wspaniały, nie??? Zdolna jestę! I skromna niezwykle O.o Jak się podobało??? Jutro nie będzie rozdziału, bo byłam chora i muszę nadrobić zaległości z tygodnia w jeden dzień :( Poza tym dziękuję! Za co? Za tyle cudownych komentarzy, za masę wyświetleń, które zarobiliśmy w tak krótkim czasie! To nienormalne, ale jesteście wspaniali! Poza tym jutro wracam do mojego miasta rodzinnego ze Szczecina i nie będę miała dostępu do internetu... ze względu na to, że durne babsko ( ja ) rozwaliło se laptopa, korzystam z laptopa taty, a tata jak tata. Osoba tolerancyjna, ale fakt faktem, że w poniedziałek wyjeżdża w delegacje i zabiera laptopa O.o Wujek coś tak kombinuje z tym moim notebookiem i może jeszcze w tym tygodniu go odda. Dobra bo się rozkręciłam... Z automatu podaję wam mojego Ask'a i Gmaila, resztę znajdziecie w zakładce '' Contact ''! Zmykam :* Ciao :D
Ask = @Kitty_Lou
Gmail = ewelinalisowska96@gmail.com
~ Besos
Kitty
P.S
Cytat jest z mojej ulubionej piosenki, mojego ulubionego zespołu. Radzę wejść na YouTube'a i posłuchać. 

    CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ




   


piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 2 - Kazać można, móc trzeba -

                                  
Opis: Ładny... Chyba O.o

Ostrzeżenia: Psychiczny - jak zwykle

Dedykacje: Dla Galaxis Wolf, która powitała u mnie po raz kolejny... Dzięki, że jesteś tu ze mną. I dla Marki Lambre, która jako pierwsza zawitała na tym blogu - nie odeszła... Link do Bloga Galaxis - http://teenwolf-fanfiction.blogspot.com/, i do Marki - http://nie-wierz-w-przypadki.blogspot.com/. Dwa cudowne blogi, które warto odwiedzić :)

Bo kochanie, jesteś fajerwerkiem
Śmiało, pokaż im, ile jesteś wart
Spraw, żeby mówili "Aah, aah, aah"
Kiedy ty przelatujesz przez niebo
Kochanie, jesteś fajerwerkiem
Śmiało, pozwól rozbłysnąć swoim kolorom
Spraw, by mówili "Aah, aah, aah"
Pozostawisz ich wszystkich w zachwycie

                           Katy Perry " Firework "


   Wiedziała, że robi dobrze. Nie chciała wszystkiego widzieć w złym świetle, nie o to tu chodziło. Przyzwyczaiła się, potrzebowała zmian.  Miała je na wyciągnięcie ręki. Miała muzykę nic innego nie potrzebowała. było jej dobrze. Chciała się cieszyć. i mogła. Dostosowała się.
   Stanęła. Poczuła zapach Hiszpana na sobie, wiedziała, że Diego też nie czuje się idealnie.
Obróciła się do niego, uśmiechnęła wesoło.
   Jesteśmy w tym oboje. Zmoczyliśmy się w słodkiej przyszłości, spodobało mi się to...
- Diego! Jedziemy do Buenos Aires. Zaczynamy nowe życie! Tam może będzie lepiej!- krzyknęła wesoło. Zawsze miała huśtawki nastrojów.
- Jeszcze niedawno płakałaś - zaśmiał się Diego
- To nasza szansa braciszku - uśmiechnęła się zadziornie
- Na co? - zapytał z uśmiechem szesnastolatek, śmiejąc się do siostry bliźniaczki
- A na co? - spytała pokazując język. Diego zaczął wszystko rozumieć.
- Podbijemy razem świat! - krzyczał okręcając siostrę.
Przeciągnął różowiutką walizkę Naty, w drugiej miał swoją granatową.
dadzą radę. W końcu są rodzeństwem.
 Dacie radę czuję to... Jeszcze wygracie z losem, wytrącicie mu jego książkę z rąk.
***
   Widział świat ze swojej perspektywy. To dobrze? - nie wiedział. Chyba wszyscy wiemy o kogo chodzi. To oczywiste, że chodzi nam o tego marudę - Maxi'ego. Wiecznie zdecydowany, spokojny i oszczędny Maxi. Bu. Ale wciąż nie mamy pojęcia jak ludzie go oceniali. Z wcześniejszego rozdziału wynika, że nie wiele potrzebował do szczęścia. Tak, tak wiem, że myśleliście, że jak napisałam, że jak coś mu wystarczyło to to miał. I wiem, że wprowadzam was w błąd, ale tu o to chodzi. Chcę wam pokazać jak zrozumieć coś, co nie jest niezrozumiałe.
   Nie był zakochany - podobało mu się to. Tak, jeszcze kiedyś. Miał dość zgrywania złego chłopczyka, chciało mu się nabijać z własnego zachowania, ale nie miał z kim.
   No i coś ty sobie narobił?
Miał już pomysł. Kochał taniec, śpiewał nie najgorzej. Wystarczył jeden podpis jego matki, na różowo - żółtym formularzu i już by go tu nie było. Spełniałby marzenia. Wiedział w końcu tam będzie, znajdzie śmiech, inny świat. Skończy z nienawiścią. Skończy z niewygodą, wrogami.
To będzie jego czas. Tak będzie trzymał, cieszony każdym rankiem. Byleby miał swoje życie...
Dobrze myślisz. Ty nie wiesz, ale ja wiem, co tam przeżyjesz... 
***
   To lecimy do jak uznała - Marka Lambre - naszej SuperStar. To jak leci Franiu? A dobrze, spełniaj marzenia nim przeżyjesz coś czego się nie będziesz spodziewać. Załóż kieckę, leć do rodziców, niech wypełnią formularz. Potrzebujesz tego...
   Oj, ktoś tu zaświeci mocniej niż mu się wydaje.
- Kochanie, to zmieni twoją przyszłość, jesteś pewna, że chcesz akurat to robić w życiu?- spytał jej ojciec podnosząc brew do góry. Nie rozumiał córki. Myślał, że będzie pracowała w jego firmie przedsiębiorczej. Ale wiedział, że muzyka zawsze była tak blisko niej, chciał by była KIMŚ w przyszłości.
- Tak tato. Może i to jest jakieś ryzyko, ale bez ryzyka nie powstałaby żadna wielka gwiazda, nawet twoja firma. Podejmij decyzję, byleby była trafna.- mówiła nieziemsko spokojnie włoszka, machając ojcu długopisem przed twarzą. Obserwowała każdy jego ruch, wymieniał spojrzenia ze szczupłą blondynką.
- Francesca. Ufam Ci, jestem twoim ojcem, ale moja decyzja na pewno będzie trafna - w tym momencie mina Francesci mówiła '' Jeszcze chwila, a wybuchnę'', jednak wciąż czekała na odpowiedź. Zabrał jej długopis pisząc Restó, jej oczy się zeszkliły.- Ale musisz mieć coś co Cie obroni. Będziesz PRACOWAŁA z Lucką w barze! - jej mina zrzedła, gdy usłyszała słowo PRACOWAŁA.
***
Taki se tam krótki rozdział, byleby było co czytać. Mi tam się podoba, ale nie jest lepszy od 1, tamten był super :* Jak zwykle skromna ja O.o Dziwicie się, że tak szybko nowy rozdział? Aaa tam nie ma co czekać, czytają mnie 2 osoby + ja :D Jak zwykle podaję wam mojego Gmaila i Ask'a, więcej zobaczycie w zakładce '' Contact "
Ask = @Kitty_Lou
Gmail = EwewlinaLisowska96@gmail.com
~Besos
Kitty

      CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ




czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 1 - Nie wszystko tak łatwo doprowadzić do ładu -

 
                                 

Opis: Oto pierwszy rozdział. Trochę psychiczny, ale tak naprawdę jeśli nie skupicie się na czytaniu go, nie do końca pójdzie wam z kolejnymi :)

Ostrzeżenia: A nic tu się nie dzieje... Brak ostrzeżeń :P

Dedykacje: Victoria Quinn ( śliczne masz imię, imienniczko ) :) Mimo, że po raz pierwszy zawitałaś na moim blogu obdarzyłaś go masą pozytywnych komentarzy :) Po prostu Ci dziękuję - link do bloga Victorii: http://leonettaaq.blogspot.com/  byłam i naprawdę warto zajrzeć!!!                                 

Spójrz na tą całą nienawiść,

Którą oni ciągle okazują,
Nie chcę tego widzieć,
Spójrz na te wszystkie kamienie,
Którymi oni rzucają,
Nie chcę tego czuć
                           James Arthur
                            "Recovery"


 Wpatrywał się w sufit. Nie chciał znać odpowiedzi. Nie potrzebował niczego... Wydawało by się, że trochę nie jak z bajki, że był desperatem i nie był szczęśliwym człowiekiem, tak myśleliście prawda? Otóż nie. Może właśnie robię wam koktajl z mózgu, ale to tylko trzy zdania opisujące chwile, nie człowieka, ani jego poglądy. Nic nie było TAKIE ZŁE.
Podejrzewamy ludzi na podstawie... Niczego...
Nie wytrzymał. Na jego twarzy zawitał szczery uśmiech.
Znowu zmieniacie zdanie...
Dobra daję wam spokój przejdźmy do sedna, bo zaraz nic nie zrozumiecie...
   Skąd ten uśmiech? Pytał sam siebie, zadowolony z braku odpowiedzi. Postawmy się na jego miejscu. Przecież my też byśmy nie oczekiwali odpowiedzi.
   To zepsuło by tą chwile...
Nie chciał nikogo poznawać, poruszać się po tym świecie. Nie, nie był samotnikiem. Nie był też wściekły na los. Po prostu wystarczała mu rodzina, jeden przyjaciel. Miłości też nie szukał. Nie rozumiał po co?
   Kolejne pytanie na które nie znał i nie chciał znać odpowiedzi?
Był cierpliwy. Czekał aż sam poczuje jak motyle podnoszą go do góry i lata.
Maxi, zawsze byłeś częścią tego świata... Zrozum to...
***
   Dla Francesci to zawsze było rutyną. Ale się nie przyznawała, nienawidziła słowa "Rutyna".
Czemu?
Kochała śpiewać, więc dlaczego się nie przyznawała? Przeż to tyle pozytywu... Oj nie wszystko kochanie jest takie piękne. To przez rutynę jej ukochany nie przychodził na spotkania. To przez rutynę ją olewał. Przy zerwaniu też rozumiał czemu, to nie wpływało w końcu jego rutynę! Znów przymknęła oczy wyobraziła sobie jak tworzy teledysk, śpiewa w teledysku - ona, on, Londyn, nieudana randka,zerwanie, walka o szczęście, wybuchowa muzyka i impreza. Wszystko to co się ceni w tych czasach. Otworzyła oczy. Uśmiechnęła się. Okręciła się parę razy, kręcąc się po sporym pokoju.
- Uważaj świecie! Nadchodzi Francesca, największa gwiazda nieba! - krzyknęła przez otwarte okno uradowana.
   Zasłużyłaś na to Francesco... Zwłaszcza po tym co zrobił Ci ten kretyn!
***
   A co słychać u naszej Natalki? Wszystko dobrze zwłaszcza, że siedzi zapłakana w kącie pokoju, Diego próbuje ją uspokoić.
   Choć sam tak bardzo tym cierpiał? Byli sobie przeznaczeni, Diego zachowywał się jak prawowity brat ślicznej hiszpanki...
Nie dziw się. Bo w końcu jak byś się czół przeprowadzając się na drugi koniec świata? Jak byś się czół, musząc się pożegnać ze starą piękną Villą, piękną hiszpanką i ukochanym Madrytem? A przede wszystkim przyjaciółmi? Ale z tej strony rodzinę Navarro spotkało szczęście. Przecież Diego, Ludmiła, León ( no wiecie, ten debil ) i mała Lenka jechali z nią? To była piękna przyjaźń. Była... i jest.
  A wam przerwano sielankę... No ciekawe, ciekawe... Pójdźmy dalej...
***
  - Nie tato! Ja chcę tą bransoletkę!- czternastoletnia Violetta była bardzo rozpuszczoną dziewuszką. Dobra, rozumiem nie ma mamy, ale... To nie usprawiedliwia jej bezczelnego zachowania. German jak zwykle spokojny spojrzał na nią niewygodnie, na co nastolatka uśmiechnęła się do niego słodko.
Jak się oprzeć małej zrozpaczonej dziewczynki [ Czyt. Córeczki tatusia] ?
Chyba oczywiste, że German wyszedł ze sklepu skrócony o 78 zł i z niewielkim pudełeczkiem?
  W co ty się wpakowałaś Violetto? Mało miałaś miłości?
***
No witam, witam! Wróciłam ( bło, ho, ho, ho )!!! Cieszycie się? Przychodzę dziś do was z 1 rozdziałem! Nie wiem, mi tam się podoba! Jest ok, nawet długi, no jak na mnie! Jeśli doszło tu parę osób to witam serdecznie, a jak odeszły ( na dłuższy czas ) to... A dobra du*a, Kitty się postara zdobędzie kogoś fajnego... Zostaliście ze mną = to znaczy więcej niż trzy słowa. Dzięki! Mam nadzieje, że jak tu byłeś zostawisz po sobie szczery komentarz! Uwagi wskazane, coś Ci się nie podoba - pisz! Dobra lecę, edytować ten post! Zostawiam wam mojego Gmaila i  Ask'a, więcej znajdziesz w zakładce Contact!
Ask = @Kitty_Lou 
Gmail = EwelinaLisowska96@gmail.com
Koniecznie dodaj mnie do swoich kręgów!
~ Besos
Wasza Kitty Lu